Z matematyką do rymu 2017
2017 – Laureaci
Konkurs matematyczno-humanistyczny
,,Z matematyką do rymu”
Kategoria ,,szkoła podstawowa”-laureaci
I miejsce | Owocowa zagadka,Justyna Luchowska (Szkoła Podstawowa nr 10 w Tarnobrzegu, opiekun: Renata Strojek) Owocowa zagadka Na bazarku, przy straganie W każdym koszu dodać muszę Teraz takie mam zadanie: |
II miejsce | Kąt do kąta,Julia Sajda (Szkoła Podstawowa nr 10 w Tarnobrzegu, opiekun: Renata Strojek) Kąt do kąta Gdy sumę kątów trójkąta nauczyciel ci zada A gdy ci przyjdzie podać sumę czworokąta kątów |
III miejsce | Smakowity obiad,Julia Tworek (Szkoła Podstawowa nr 10 w Tarnobrzegu, opiekun: Jolanta Tworek) Smakowity obiad Dziś u pani Anity |
Kategoria ,,młodzież do matury”-laureaci
I miejsce | Minionki,Joanna Kołodziejska (Policyjne Liceum Ogólnokształcące w Słupsku, opiekun: Monika Skwarek ) Minionki Wędrowały po świecie małe żółte ludziki, |
II miejsce | Iście matematyczne liście,Marek Sztabkowski (Zespół Szkół w Sokółce LO im. Mikołaja Kopernika, opiekun: Zbigniew Kazimierowicz) Iście matematyczne liście Natura jest skłonna sprawiać niespodzianki… Dwóch dżentelmenów chciało stanąć w szranki. Skąd cały zamiar? Skąd wzajemna wrogość? Miejscem wielka polana, z pojedynków znana, Potem główny arbiter odczytał protokół: Następnie mają strzelać do siebie dopóki Ustawili się zatem w pobliżu ośmiokąta Wystrzelił i z obu stron blask, huk i dymu nieco. Broń naładowana, strzelają dwa razy. Następnie strzelają pięć razy – w piątej turze. Szósta tura, strzelają cztery razy po dwa, Siódma więc kolejka, liczba pierwsza strzałów, Już jeden drugiego prawdziwą napawa Ósma tura. Strzałów tyle, ile trzech siódemek suma. Lecz nagle zagrzmiało, a deszcz lunął srogi, Wracając, widzieli stado saren w takim to szeregu: Smutno się zrobiło wszystkim. Poszli dalej… Jeden ze szlachciców nie spał w nocy wcale, Wszak to byli dawni swoi sprzymierzeńcy, Ostatecznie każdy z nich chciał tylko zgody. Kiedy już przy wspólnym siedzieli obiedzie, Tęcza zaś, jedyna tu na wiele miesięcy, Spadające gwiazdy niebo nawiedziły Matematyk dworu królewskiego lepszy A podsumowanie stanowiły liście |
III miejsce | Matematyczne wątpliwości,Karolina Zdrodowska (VII Liceum Ogólnokształcące w Białymstoku, opiekun: Iwona Przestrzelska) Matematyczne wątpliwości Matematyko, moja miłości |
2017 – Wszystkie wiersze
Konkurs matematyczno-humanistyczny
,,Z matematyką do rymu”
Kategoria: „szkoła podstawowa”
Dodawanie
Kiedy dwa składniki
w jedno miejsce daję,
to wyjdzie piękna suma,
tak mi się wydaje 🙂
Dzielenie
Gdy w jednym działaniu
dzielnik obok dzielnej postawisz,
to nie ma zmiłuj,
zaraz iloczyn się zjawi.
Kartka Papieru
Kartka papieru miała centymetrów 120 na 56.
Zgięto ją dokładnie na pół razy sześć.
Robiono to zawsze w sposób przemyślany,
by zachować proporcje kartki zginanej.
A teraz nie ufając ręcznemu mierzeniu,
powiedz mi ile centymetrów miała po złożeniu?
Kąt do kąta
Gdy sumę kątów trójkąta nauczyciel ci zada
to pamiętaj kolego, taka jest zasada:
zawsze taka suma ma tę samą miarę
to 180 stopni – musisz dać mi wiarę.
A gdy ci przyjdzie podać sumę czworokąta kątów
to wyobraź sobie, że on się składa z dwóch trójkątów.
Więc mam dla ciebie dobre wieści,
każdy czworokąt 360 stopni pomieści.
Kolejność działań
Koledzy drodzy moi
najpierw liczymy co w nawiasach stoi,
później mnożenie i dzielenie,
to gwarantuje nam powodzenie.
Zaś na sam koniec nam zostanie
Odejmowanie i dodawanie.
Liczby ujemne w pigułce – mnożenie
Gdy chcesz pomnożyć
i parzystą liczbę minusów masz,
to wynik dodatni zawsze otrzymasz!
Gdy chcesz pomnożyć
i nieparzystą liczbę minusów masz,
to wynik ujemny na pewno otrzymasz!
Matematyka
Każdy z nas od najmłodszych lat
z matematyką stara się być za pan brat.
Kształtów dużo jak zabawek,
cyfr kolejnych tyle jest.
Figur płaskich jak przestrzennych
w otoczeniu wiele jest.
A jak w szkole test się zbliża,
to twierdzenia trzeba znać.
Pitagoras powie nam,
co z trójkątem zrobić mam.
Jedna myśl w mig nasuwa się,
że matma ważna jest.
MATEMATYKA
Matematyka to niezła sprawa,
Ja, z matematyką za pan brat.
Matematykę trzeba rozumieć
lub mieć dobrą panią tak, jak ja.
Moja pani to świetny gość,
lecz czasami daje w kość.
Mnożenie
Raz w jednym działaniu
dwa czynniki się spotkały
i możesz mi wierzyć
niesamowity iloczyn dały.
Owocowa zagadka
Na bazarku, przy straganie
stały sobie cztery panie,
każda miała pięć koszyków
i zakupów nich bez liku.
W każdym koszu dodać muszę
jest sześć jabłek,siedem gruszek,
w każdej gruszce pestek dziewięć
a w jabłuszku jest ich dziesięć
Teraz takie mam zadanie:
ile pestek mają panie?
Problem ucznia
Każdy wie, ile to dwa razy dwa,
ile kwadrat boków ma,
ale kiedy Pi spotykasz
włosy z głowy już wyrywasz,
już się pytasz:
Ile? Jak to?
I pomykasz do tablicy,
i przed całą klasą stoisz;
liczysz – ile po przecinku
ma wspaniała liczba Pi.
Spuszczasz głowę, wracasz do ławeczki
uczyć się ze swej matematycznej książeczki;
kwadrat, trójkąt, podziel, pomnóż…
W głowie się już to nie mieści,
wyleciało już na amen:
Ile to dwa razy dwa?
Ile kwadrat boków ma?
Prostokąt i jego pole
Prostokąt cztery boki ma.
Chcesz znać jego pole?
To pomnóż sąsiedni bok
przez jego sąsiada.
Przepis na matematykę
Matematyka, och matematyka !
Z tym przedmiotem nikt nie fika !
To groźna nauk królowa.
Gdy jej nie rozumiesz, zniszczyć jest Cię gotowa.
Równania, ułamki, kąty wielokąty.
Rozumieją ją zwłaszcza prymusy.
Poznają mądre twierdzenia,
trudne to, co prawda, do nauczenia.
Ale ja chcę być informatykiem,
więc muszę być dobrym matematykiem !
Codziennie ćwiczę zadania,
Nie mam więcej nic do dodania.
Smakowity obiad
Dziś u pani Anity
będzie obiad smakowity.
Sztućce ma w szufladzie
więc je po kolei kładzie:
17 noży, 19 łyżeczek
dla swych wujków i cioteczek
18 łyżek, 20 widelców
dla grubasków i chudzielców.
Oblicz ilu gości
dostanie obiad w całości?
(Zupę i drugie danie
oraz deser na pożegnanie).
SUMA
Jeżeli chcesz dodać pisemnie,
to pamiętaj codziennie:
jedności pod jednościami,
dziesiątki pod dziesiątkami,
setki pod setkami.
I już prawie cała suma gotowa.
Nie zapomnij tylko wszystkiego dodać!
Zagubiona Matematyka
Szukam wszędzie Matematyki.
Muszę pomyśleć, trochę logiki.
Trzeba ją znaleźć, by mi pomogła.
żebym zadanie rozwiązać mogła.
Latają znaki matematyczne.
I różne zadania, takie magiczne!
Nagle się zjawia piękna urocza.
Matematyka do pracy ochocza,
i mówi:
Aby rozwiązać to zadanie
musisz pogłówkować moje Kochanie.
A więc odrabiam matematykę
Główkę ćwiczę i dobrze liczę.
Kategoria: „młodzież do matury”
Całkiem matematycznie
Twierdzenie Pitagorasa jest twierdzeniem najważniejszym
Nauczysz się go w mig czytając ten wierszyk.
Użyj do tego trójkąta prostokątnego
To ważne, bo wzór działa tylko na niego
Przyprostokątnych długości podnieś do kwadratu
I to jest w zasadzie półmetek tematu.
Następnie dodaj obie potęgi i w skutku
Będziesz już witał się z gąską w ogródku.
Sumę tę wy pierwiastkuj koniecznie
I poprawny wynik otrzymasz bezsprzecznie.
Odpowiedz zatem uczniu na moje pytanie
Jaki wynik równania poniższego się stanie
Gdy przyprostokątne to 13 i 5?
Obliczysz to bez trudu jeżeli masz chęć!
DO M
Na początku znajomości byłaś taka kochana i przeze mnie uwielbiana,
lecz na przestrzeni lat zaczęłaś się mścić jak mój starszy brat.
Matematyko moja droga, czemuż ty dla mnie taka surowa.
Tolerować Cię trzeba jak każdego wroga, lecz ty wciąż dla mnie taka sroga.
Ułamki, trójkąty, pole kwadratu a ja nigdy z Tobą nie mogę dojść do ładu.
Sinusy, cosinusy i inne Twoje fikusy, momentami wariuje, kiedy to wszystko pojąć próbuje.
Pomimo, że jesteś taka skomplikowana to przez wszystkich będziesz zawsze doceniana.
Działania matematyczne
Dodawanie, odejmowanie,
dzielenie czy mnożenie,
każdy z nas już to potrafi,
a gdy pojawi się pierwiastek,
każdy już wymięka, czy też potęga…
Trudniejsza jest to sprawa,
gdy wyższa matma do nas przemawia.
Matematyka ciężka sprawa,
gdy tyle rzeczy się od ucznia wymaga.
Rachunki do obliczeń, wzory skróconego mnożenia,
czy też tabliczka mnożenia.
W naszej głowie wszystkie te wyniki
mieszają się nam jak obce języki.
Skoro dwa minusy dają plus,
dwa plusy, plusa.
To ile da plus do minusa?
Obliczam wyniki matematyki
nawiasy, potęgi, skracam mianowniki
i wychodzą mi dziwne wyniki.
Działy matematyki
Matematyko, Królowo nauk,
daj mi spokojnie przeżyć jakiś dział.
Dajmy na to ostrosłupy
Co to w ogóle za wygłupy?
To się uczę, to wciąż wkuwam
liczę, kwiczę, rozwiązuję,
z testu znów dostanę dwóję.
Idzie sinus, a za nim cosinus
wkoło śmiejąc się wesoło,
a tu nagle rozżalony
biegnie tangens policzony.
Płacze, że w podstawie
nie ma miejsca
na kolegę cotangensa.
O profesorze, co za tragedia!
Nie, ten dział to trygonometria.
To się uczę, to wciąż wkuwam
liczę, kwiczę, rozwiązuję,
z testu znów dostanę dwóję.
Gdy nadeszła nowa,
tym razem funkcja kwadratowa,
aż mnie rozbolała głowa.
A zbiór liczb rzeczywistych
nie był już taki oczywisty…
Gdy ktoś szepnął delta,
poczułam jak na szyi zawiązała się pętla.
Iście matematyczne liście
Natura jest skłonna sprawiać niespodzianki…
Dwóch dżentelmenów chciało stanąć w szranki.
Miał się na pistolety odbyć pojedynek,
prędko rozgłosili to na całą gminę.
Skąd cały zamiar? Skąd wzajemna wrogość?
Od dawna niezgodności między nimi mnogość.
Ostatnio zaś w karczmie wyciął jeden do drugiego,
a nieprzyjaciela rodu swego odwiecznego,
srogie spojrzenie. Obaj byli pijani,
więc chcieli rzucić się na siebie, ranić.
Szczęściem, że ośmiu gwardzistów w sąsiedztwie
siedziało. Rozdzielono ich, mówiono o śledztwie,
lecz ostatecznie stanęło wyzwanie.
Wyzwany, po namyśle, przystał na nie.
Miejscem wielka polana, z pojedynków znana,
tu się od ośmiu lat bili słudzy króla-pana.
Kształt miała wyjątkowo wyszukany,
z góry patrząc, jawny foremny ośmiokąt.
Już stanął jeden arbiter wybrany
na swej pozycji, drugi także wiedział, dokąd
się udać… Ale zanim wszystkim uczestnikom
przyszło się ustawić, ustąpiono dzikom
przez środek pola walki idącym,
oczy tu zebranych ludzi zaś dziwiącym.
Jedna locha i siódemka małych.
Razem ósemka. Dziś pierwszeństwo miały.
Potem główny arbiter odczytał protokół:
Najpierw strzelający mają przejść się wokół
polany, następnie wrócić na pozycje,
oddać pokłon, szanując królewską tradycję.
Następnie mają strzelać do siebie dopóki
jeden z nich nie padnie, wedle tej nauki,
że najpierw od obydwu naraz jeden strzał paść musi,
jeśli zaś przeżyją, do kolejnego muszą się przymusić.
Po naładowaniu oddają dwa strzały,
jak najszybciej (pistolety na dwa pod rząd pozwalały).
Jeśli zaś nie będzie ran, za czwartym razem
mają strzelać po trzy razy. Jeśli ujdzie płazem
nawet to, za piątym strzałów dadzą pięć,
następnie zaś osiem, jeśli nadal chęć
strzelania dopisze w panach tak uprzejmych.
Bo liczba strzałów w turze trzeciej i kolejnych
ma być sumą liczby strzałów dwóch poprzednich.
Zadaniem zaś osób jest strzelcom sąsiednich
pilnować, by strzałów było, ile trzeba
w każdej turze, aż któryś nie pójdzie do nieba
(lub aż amunicji w końcu nie zabraknie).
Tak arbiter skończył swą wypowiedź składnie.
Ustawili się zatem w pobliżu ośmiokąta
wierzchołków, pewni siebie. Widzieli, że są tam,
na przeciwległych krańcach figury, kamienie
wielkie, dziś od krwi czerwone. Drzewa swoim cieniem
nieco przysłoniły to, co jest za nimi.
Stali przeciw sobie z minami poważnymi.
Moment pierwszego strzału miał wyznaczyć
arbiter, co pistolet swój w niebo skierował.
Zanim strzelił, spojrzał w górę, aby nie zahaczyć
torem lotu kuli o orła, co akurat ku zdobyczy pikował.
Wystrzelił i z obu stron blask, huk i dymu nieco.
Pogodzono się natychmiast z kolejnej tury potrzebą
gdyż żaden ze strzelców nie oberwał. Lecą
kolejne kule, lecz druga runda nic nie dała.
Odległość czy groza sytuacji przeszkadzała?
Broń naładowana, strzelają dwa razy.
Znowu nic. Następne dwa kolejne strzały,
po nich trzeci (jak powiedziano, bronie na dwa pozwalały).
Padły ze stron obu złośliwe wyrazy…
Następnie strzelają pięć razy – w piątej turze.
Na próżno. Przyglądają się zaś chmurze,
która ponad głowy ich właśnie wędruje.
Czyżby, nim zakończą, aura się popsuje
i deszcz lunie? Widok bowiem taki zapowiada burze…
Szósta tura, strzelają cztery razy po dwa,
razem osiem strzałów; jeden zaś z walczących
miał ranioną rękę lewą, ale bodła
perspektywa klęski strzelca, co w swych godłach
miał symbol victorii zawarty błyszczących.
Siódma więc kolejka, liczba pierwsza strzałów,
trzynastka szczęśliwa (dla obu – nic nikomu się nie stało).
Lecz już celniej trafiać się uczyli pomału.
Już jeden drugiego prawdziwą napawa
trwogą, już prawdziwą krzywdę chce zadawać.
Arbitrowie stoją i się niepokoją,
a zarazem się dziwią długotrwałym znojom
napięcia, którego doświadczają strzelcy
jak żołnierze wielcy, choć strzelają raczej do zajęcy.
Wszak i amunicja nie jest nieskończona.
Co będzie, gdy po fakcie żaden z nich nie skona?
Spojrzeli po sobie szlachcice tym samym
wzrokiem, co ich w karczmie poróżnił i w leśne zaprowadził bramy.
Ósma tura. Strzałów tyle, ile trzech siódemek suma.
Obu zaś w tym czasie poszło w bok, po żebrach,
obaj jednak chcieli walczyć, bo im duma
za nic w świecie poddać się nie dozwalała.
Chcieli się jedynie w czystsze szaty przebrać,
bo te, które mieli, krew im oszpecała.
Lecz nagle zagrzmiało, a deszcz lunął srogi,
mocząc proch, a strzelców zmuszając do drogi
powrotnej. Stanęło na tym, że się jeszcze
spotkają i szable wezmą, aby deszcze
już nie krzyżowały im potyczki biegu.
Wracając, widzieli stado saren w takim to szeregu:
najpierw dwie, następnie pustka, potem sama jedna,
zaraz potem stało siedem saren jednak.
Jedna z nich wyraźną miała ranę, biedna.
Zapewne się stała ofiarą przypadku,
kiedy w trakcie pojedynku jedna kula
poleciała do niej, a była w dodatku
w ciąży, takie ranić bronił rozkaz króla.
Smutno się zrobiło wszystkim. Poszli dalej…
Jeden ze szlachciców nie spał w nocy wcale,
bolały go rany i budziły stale.
Drugi zaś koszmarny miał sen i paraliż
senny go pognębił nad ranem, gdy stali
nad nim jego wierni słudzy, ale inni,
jacyś mroczni, mgliści, jacy być nie powinni.
Otrząsnął się, rozmyślał, czy słusznie postąpił.
Wszak to byli dawni swoi sprzymierzeńcy,
a ich dzieci – to być mieli nowożeńcy.
Ostatecznie każdy z nich chciał tylko zgody.
Jeden przez drugiego mówił, że ustąpi,
A arbitrom dali za pracę nagrody.
Kiedy już przy wspólnym siedzieli obiedzie,
na niebie się wielka ukazała tęcza.
Zachwyciła wszystkich w mieście. I powiedzieć,
że się jeszcze wczoraj ci chcieli zadręczać…
Tęcza zaś, jedyna tu na wiele miesięcy,
barw prezentowała siedem, nie mniej, nie więcej.
Spadające gwiazdy niebo nawiedziły
nad tą okolicą. Widok ten, tak miły
wielu marzycielom, też był nietypowy.
Gwiazdy te spadały w myśl tej samej umowy,
co padały strzały. Jedna, jedna, dwie, trzy…
Matematyk dworu królewskiego lepszy
skojarzył, że spadają w ciągu niezbyt trudnym.
A podsumowanie stanowiły liście
spadające nazajutrz z ósmego królewskiego dębu –
– również w tym porządku, pewnie wiedzieliście,
aż niektórzy uczeni dostawali obłędu.
A rok był to tysiąc pięćset dziewięćdziesiąty siódmy.
Siedemnasta liczba ciągu, o którym tu mowa.
Jaka to zależność? I do czego jeszcze słowa
tejże opowieści nawiązują. Śmiało,
pomyśl chwilkę, a na pewno matematyczną pojmiesz całość!
Krotonianka
Pomimo braku najmniejszego zapytania,
zamknęłaś mnie w ciągle przestarzałym wzorze.
Odgryzłaś mi język, co z tego równania
Pchnęło cię nad otchłań, a algorytmów morze
przerosło psychozę i doznało rozlania.
W pitagorejskiej potędze znalazłaś się
oraz strwożona wzrosłaś we własnej naturze.
To jedwabne gołębie schowane pod silnię,
chociaż szukam cię i znajduję w swym trudzie.
Lekcja z Pi
Królowa nauk – matematyka,
Uczy nas jej Pani Monika.
Kiedyś na lekcji była taka sytuacja,
Nikt nie wiedział czyja jest tu racja.
Matematyka to rozległy świat,
Jedyny w którym nie ma wad.
Liczba Pi jest liczba stałą,
I tu pojawia się pytanie – duża czy małą ?
Główkują na matmie licealiści,
Przybierają pozy jak artyści.
Pi po przecinku ma cyfr kilka,
Do odpowiedzi pozostała chwilka.
Dla humanisty trudna jest matematyka,
Odpowiedz zna nasza zdolna Pani Monika.
Uczy nas ona matematyki na różne sposoby,
Na jej lekcji o nudzie nawet nie ma mowy.
Zawsze nas zaraża pozytywnym śmiechem,
Na jej każdą lekcję wszyscy idą z uśmiechem.
Więc to nasze Pi nie do końca skromne,
Jest duże, a ile ma cyfr to już nie wspomnie.
Licealiści zaskoczeni odpowiedzią,
O jej wielkości ciągle mało wiedzą.
Jeśli zechcecie poznać jej historię,
Zapraszam do Pani Moniki na teorię…
Matematyczna codzienność
Matematyka jak wiadomo
jest przedmiotem trudnym
I co zrobić, nie wiadomo
by być z niej rozumnym.
Ciężkość przedmiotu tego
odbija się na ocenach
niby człowiek się uczy
a rezultatów nie ma.
Trójkąty, prostokątny, Pitagorasy
trudne do rozwiązania.
Gdy wszystko się w głowie kiełbasi,
rezygnuję z zadania.
Odkładam ten przedmiot na bok,
bo tylko się denerwuję.
Wezmę telefon do swych rąk
i się zrelaksuję.
Ciekawe treści w Internecie
filmy, seriale, muzyka
różne informacje o świecie
A co mi tam matematyka!
Pitagoras na mnie czeka
na jutrzejszym sprawdzianie.
Czyżby kolejna jedynka?
E tam, nic mi się nie stanie.
Obejrzę sobie serial
popiszę ze znajomym.
Czas na matematykę
był czasem straconym.
I po co mi tyle było
nad tą matematyką siedzieć…
O wiele ciekawsze treści
są tu, w Internecie.
***************************
Sprawdzian został napisany
Trochę się denerwuję,
Żyję teraz z nadzieją
że dostanę dwóję.
Lecz kilka dni po tym
od pani się dowiedziałem
że za napisane głupoty
jedynkę dostałem
I naszło mnie pewne poczucie winy
Po co ja ten czas marnowałem?
zamiast rozwiązywać, sinusy, cosinusy
to sobie serial oglądałem.
*******************************************
I teraz, gdy już jestem stary
mam do młodszych przestrogę
zamiast chodzić na wagary,
wybierzcie lepszą drogę.
Zamiast marnować czas na bzdury
polecam otworzyć matematykę
bo gdy nie zdacie matury
ciężko potem na przyszłość znaleźć taktykę.
Będąc młodym chłopcem
od nauki telefon wolałem
taki tego efekt
że matury nie zdałem.
I teraz myślę sobie:
Ty głupi cepie,
mogłeś mieć magistra
a sprzedajesz w sklepie.
Męczyły mnie spojrzenia znajomych
trudność znalezienia pracy
sam sobie jestem winny
że nie mam dobrej płacy.
Dlatego pamiętajcie proszę
bo taka jest natura
nieznajomość matematyki
równa się niezdana matura.
Matematyczne wątpliwości
Matematyko, moja miłości
Uwielbiam całkowicie
Wszystkie twoje zawiłości
Lecz muszę przyznać się skrycie,
że mam parę pytań, które
dręczą mnie niesamowicie.
Bo o czym marzą liczby urojone?
A liczby parzyste,
Dlaczego nie parzą?
Dlaczego niektóre równania da się rozwiązać,
a inne nie?
Czy to oznacza, że są gorsze?
Jak wyjaśnić, że pomiędzy jeden i dwa jest wszystko.
A pomiędzy jeden i trzy jeszcze więcej?
Kto powiedział, że pięć plus pięć równa się dziesięć,
a nie jedenaście?
Od dawna zaprzątam sobie tym głowę
I myślę i myślę i myślę
I odpowiedzi znaleźć nie mogę.
Matematyczny los ucznia
Jakże ciernistą podróżą jest ucznia męczeńska droga,
Którą na co dzień przepełnia dotkliwa trwoga.
Jednakże już więcej nie martw się, mój uczniu drogi,
Matematyka, wbrew pozorom, to nie przedmiot wrogi.
Jeżeli zbyt ciężkie na Twych plecach znajduje się brzemię,
Poznaj tę moc, która podświadomie w naszych głowach drzemie.
Skądinąd mefistofelicznie brzmi jej powszechna nazwa,
To w duszy od wieków nam gra – twierdzenie Pitagorasa.
Gdy w trójkącie prostokątnym wymiar boku nie jest Ci znany,
Ukontentuj swe myśli i pozwól, by boleści się okiełznały.
Otóż trzeci bok nie jest już infornalny, jak się wydawał,
Gdy nauczyciel nam anielską tę drogę wskazał.
Twierdzenie Pitagorasa rozwiąże każdy Twój problem srogi,
Gdy promyki te oświetlą znaczną część Twej żmudnej drogi.
Więc, drogi uczniu, nim raz kolejny w życiu nastanie zły dzień,
Pomyśl o tym, jak cudownie wzbogacił je nasz, jakże ceniony, Grek.
Melodia matematyczna?
Bo z matematyką
jest trochę jak z muzyką.
Do równań trzeba znać wzory,
jak do śpiewania melodię.
Należy stale robić zadania,
tak samo uczyć się tekstu.
Lecz matematyka potrzebna nam zawsze,
a muzyka tylko w niektórych momentach.
Minionki
Wędrowały po świecie małe żółte ludziki,
Za wszelką cenę chciały się nauczyć matematyki.
Tułały się wszędzie tak przez lata,
Zwiedziły spory kawałek świata.
Spotkały Arystotelesa, który ciągle mówił o kole,
Z magicznego wzoru wyliczył obwód i pole.
I tak żółte ludziki zwane minionkami,
Zaczęły się zapoznawać ze wzorami.
Zwiedziły świata różne i różniste kąty,
Ich nauce nie umknęły nawet trójkąty.
Poznały Pitagorasa, który był bardzo wybitny,
Odznaczył się dla geometrii w sposób zaszczytny.
Sformułował bardzo ważne twierdzenie,
Które zawsze jest i było w cenie.
Wzór się przydaje, gdy choć jeden kąt ma 90 stopni,
Jego stosowanie jest łatwiejsze niż sadzenie konopii.
Minionki zatrzymały się w Egipcie zwiedzić piramidy,
Były tak zachwycone sądząc, że są to polskie Beskidy.
Jednak to Egipcjanie zapoznali ich z Pi,
Minionki spędziły tam dobrych kilka dni.
Dowiedziały się, że Pi jest liczbą stałą,
Podkreślając, że jest liczbą na pewno niemałą.
Minionki ucząc się matematyki poczuły się jak w raju,
Kevin stojący na czele zabrał ich do niewielkiego kraju.
I tak nasze ludziki o Polskę zahaczyły,
Chodziły, szukały, z myślami się biły.
Gdzie tu znaleźć zdolnego matematyka?
Skoro na polskich ziemiach króluje liryka.
Kevin dobrze wiedział, po co przyjechali
I mówiąc tak: moi drodzy, jesteśmy mali,
Ale znam jedną taką, co podchodzi z miłością do matematyki,
Nie wierzycie? Zawitajcie do ZSI na lekcje Pani Moniki.
Tam poznacie więcej matematycznych historii,
A już na pewno nauczycie się porządnie teorii…
PI
Ma początek, nie ma końca
Nie jest to jednak półprosta
Imię swoje ma króciutkie
Lecz nazwisko nieskończenie długie
Razem ze słynnym matematykiem urodziny swe obchodzi
Chyba już wiesz o co mi chodzi
Jeszcze na koniec moja podpowiedź mała
Jest to stała, która z kołem zawsze dobrze się trzymała
PI
Ma początek, nie ma końca
Nie jest to jednak półprosta
Imię swoje ma króciutkie
Lecz nazwisko nieskończenie długie
Razem ze słynnym matematykiem urodziny swe obchodzi
Chyba już wiesz o co mi chodzi
Jeszcze na koniec moja podpowiedź mała
Jest to stała, która z kołem zawsze dobrze się trzymała
Serce zbiorów
Moje serce,
Twoje serce,
do zbiorów
można porównać.
W miłości
nie ma słabszych.
Oboje kochamy
tak samo.
A gdy zbiory
są równe
mają takie
same elementy.
Tak jak nasze
serca,
w których
wszystko
ukryte.
Spotkanie z Pitagorasem
Z Pitagorasem tylko kilka razy się spotkałem.
Na początku się z niego śmiałem, aż do czasu gdy przy tablicy wylądowałem.
Szkolna wojna
Mam maturę za dwa lata
więc mi teraz wszystko lata
takie zdanie mają asy
chodzące dziś do pierwszej klasy
lecz nie patrzą na realia
co ich czeka za batalia
matma jest postrachem wszystkich
dużych ,małych,średnich,niskich
wzory,liczby,obliczenia
leci fala przerażenia
delty,ciągi czy równanie
każdy płacze swojej mamie
jeden myśli,kombinuje
jak tu ściągnąć by mieć dwóję
strasznie trudna jest potwornie
lecz wygląda tak pozornie
poświęć czas swój i wysiłek
a pozbędziesz się jedynek
trenuj dużo, słuchaj pani
bez problemu zdasz egzamin
twoje braki pójdą echem
i do szkoły idz z uśmiechem
nie ma wyjścia drogi bracie
masz ogarnąć się w temacie
matma jest po prostu wszędzie
tak już było,jest i będzie!
Szyfr
Raz, dwa ,trzy to matematyczny szyfr.
Kiedy nie wiesz a na to wpadniesz
w tej małej książce to znajdziesz
Każdy wzór, jedna druga to jest pół.
Sinus, cosinus, tangens na to odpowiedź także znajdziesz.
Trójkąty, sześciany i trapezy, sprawdź jeśli nie wierzysz.
Tam jest liczba Pi i każdy inny matematyczny szyfr.
Jedna chwila, jeden gest to tablice matematyczne.
Teraz to wiesz.
Jeśli wciąż zadziwiają Cię te magiczne triki,
wybierz się na lekcję matematyki.
I nie straszna będzie Ci już parabola
na lekcji nie dostaniesz kolejnego gola.
Każde zadanie rozwiążesz od razu
na wychodzenie z domu już nie będziesz miał zakazu.
Raz, dwa, trzy to matematyczny szyfr.
Teraz już wszytko będzie prostsze, tylko musisz tą magię dostrzec.
Trójkąty i kwadraty
Pewien pomysł bardzo ciekawy
miał Pitagoras przed laty,
że widząc trójkąt z kątem prostym
zaczął rysować kwadraty.
Długość ich boków długościom boków
trójkąta odpowiadała,
i w ten oto sposób prosta zależność
między bokami powstała,
że przy kącie prostym suma kwadratów
długości boków obu,
równa jest kwadratowi długości
ostatniego boku.
Ubrany w matmę
Przyszedłem pierwszy raz na matematykę z mózgiem rozgrzebanym do naga,
teraz jestem ubrany po szyję,
a w domu jeszcze ubiera mnie tata.
Wstęga Mobiusa
Ścieżką z pozoru nie jest daleka
Jednak nieskończenie długa droga ciebie czeka
Raz nią wyruszysz
I w kółko się zatoczysz
Jeżeli pójdziesz prostu przed siebie
Do początku i tak zawróci ciebie
Wszechobecna
Natura zna bardzo niewiele wytycznych.
Stosuje najprostsze rozwiązania,
Zawsze z wzorów matematycznych
I wszędzie w niej znajdziesz równania.
W każdym dziecku, które raczkuje,
W rostawie kwiatków na wrzosie,
Od zawsze dumnie króluje
1,618
W naszych problemach i pędzie życia,
Kiedy wszystko z rąk się wymyka,
Zawsze pomoże, nic do ukrycia –
Królowa nauk – Matematyka.
Zadanie Przemka
Pewien kolega Przemek
za miastem działkę kupił,
hoduje tam kwiaty i drzewa,
bo bardzo przyrodę lubi.
Działeczka jego pokaźna
dwie kopy arów licząca,
musi najszybciej zostać
przebyta od końca, do końca.
Choć Przemek liczyć umie,
i na rachunkach się zna,
to nie wie, czy bez Ciebie
przed zmierzchem radę da.
Chce znaleźć najkrótszą drogę
pomiędzy brzegami dwoma,
pomóż mu proszę, wiedząc,
że działka jest kwadratowa.